Ciąg dalszy -
Europa wydaje się z jakiegoś powodu potrzebować trochę czasu, jeśli chodzi o rozwój 'lepszych' stali, jeśli chodzi o jakieś pięćset do tysiąca lat temu. Hiszpania, jak sądzę, miała wtedy wiodącą rolę ze względu na kulturę Maurów i ich, że tak powiem, bliskowschodnią ciągłość i know-how... a potem, ostatecznie, Anglia, a także Niemcy.
Badając artefakty z tamtych czasów, jestem przekonany, że stwierdzimy, że niezliczeni kowale lub ich krewni doskonale wiedzieli, jak osiągnąć pożądane rezultaty, i to bardzo dobre rezultaty, w żelazie lub stali, które dany przedmiot musiał posiadać.
Jeśli ich sposób wiedzy był empiryczny (lub nie doszedł jeszcze do tego, co miało nastąpić później), nie umniejsza to jakości wyniku w danych okolicznościach ani spójności produktu - wszystko zależałoby od praktyka.
Most Brooklyński miał mieć określoną klasę drutu stalowego, z którego skręcano lub robiono stalową 'linę' dla dużych lin nośnych... i w pewnym momencie dostawcy, którym pan Roebling zaufał, zastąpili drut z kutego żelaza o tym samym rozstawie. Zanim to odkryto, pewna ilość została wkręcona w kable i, jak sądzę, pozostaje tam do dziś.
Ogromna różnica między nimi!
Rewolwery Walkera zostały wyprodukowane w Whitneyville przez siostrzeńca i syna Eliego Whitneya, jak sądzę... i z wszelkich dowodów wynika, że ci ludzie byli nienagannymi maszynistami, inżynierami i metalowcami i, jak można było oczekiwać, mieli dobrą znajomość żelaza z różnych miejsc zagranicznych i krajowych oraz kutego żelaza i stali z nich wykonanych lub stali znanych z pochodzenia z określonych miejsc słynnych w ich czasach.
A do tego, aby być na bieżąco z opublikowanymi informacjami dotyczącymi celowej produkcji stopów i rodzajów właściwości, jakie te stopy miały po utwardzeniu i odpuszczaniu i tak dalej.
Nie mam pojęcia, jak Walkery były 'sprawdzane', ale może to być ważny aspekt - jeśli problem, o którym słyszeliśmy, że cylindry pękają, jest prawdziwy (i nie mam powodu, by sądzić, że tak nie jest), to muszę się zastanowić, czego brakowało w 'próbie' każdego rewolweru i dlaczego brakowało odpowiedniego sprawdzenia?
Nie byłoby trudno sprawdzić rewolwer kapiszonowy, nawet jeśli może to być trochę żmudne - ładując najpełniejszą możliwą komorę cylindra twardo sprasowanym prochem 3 f i umieszczając kulę lub, co jeszcze lepsze, aby umożliwić najpełniejsze możliwe naładowanie, krótki płaski przód i płaski tył ołowianego 'krążka' na wierzchu, a następnie, poprzez ładowanie od strony wylotu lufy, dodając dwie, trzy lub cztery zwykłe ołowiane kule lub ołowianą 'zatyczkę', nawet o dowolnej wadze.
Oznaczając komory cylindrów czymś, czy to maleńkim 'stemplem', czy jakimś tuszem, woskiem czy czymkolwiek, można by następnie przystąpić do 'sprawdzania' każdej komory cylindra.
Miałbym myśleć, że taki proces wyeliminowałby wszelkie wadliwe cylindry, lub, jeśli stwierdzono by, że zbyt wiele cylindrów zawodzi, to takie sprawdzenie, które doprowadziłoby do awarii, dałoby powód do ponownego przejrzenia składu metalu użytego do ich wykonania.
O ile wiem, cylindry mogły być z żeliwa, a wcale nie z kutego żelaza... ale tak czy inaczej, odpowiednie sprawdzenie powinno było wykazać wszelkie problemy, zamiast mieć problemy z pękającymi cylindrami w terenie i być rozczarowaniem dla tych, którzy polegali na rewolwerach w rzeczywistym użyciu lub walce.
Ponieważ otwory cylindrów rewolweru zawsze miały znacznie cieńsze ścianki niż lufa, jestem zaskoczony, że nie poświęcono więcej troski ani intencji ich produkcji.
Wydaje mi się oczywiste, że jakiś twardy rodzaj stali byłby najlepszym wyborem... ale wtedy wiązałoby się to również z większymi kosztami lub ostatecznym kosztem dla klienta... ale mogłoby to być również dobrą podstawą do 'chwalenia się' lub reklam, które podkreślają udogodnienia, więc... Z biznesowego punktu widzenia, moim zdaniem, byłoby warto ponieść dodatkowe koszty i kłopoty, aby to zrobić. Plus, zęby podstawowej zapadki byłyby bardziej trwałe! I nie ma w tym nic złego!
Nadal nie akceptuję tego, że spiczasty pocisk z czystego ołowiu mógłby przyjąć pochyloną lub odwróconą pozycję lub zostać zainstalowany w dowolnej pozycji, w której powodowałby wystarczający 'wzrost ciśnienia' podczas spotkania ze stożkiem przejściowym, aby spowodować pęknięcie cylindra.
Lub, w mojej wyobraźni, jedynym cylindrem, który mógłby pęknąć w ten sposób, byłby taki, który od samego początku był tak marginalny i wątpliwy do 'złego', że prawdopodobnie i tak pękłby wkrótce, przy jakimkolwiek pełnym użyciu ładunku, więc...
> Wydaje mi się, że siła wybuchu w komorze (we wszystkich kierunkach) widzi kulę tylko jako najłatwiejszą drogę ucieczki, dysk zapobiegający jej ucieczce, bez względu na to, czy jest ona rzeczywiście kulista jak kula, czy spiczasta jak pocisk. Jeśli Walker nie miałby stożka przejściowego, mogłoby to zrobić minimalną różnicę we wzroście ciśnienia, gdy próbuje wejść do gwintowanego otworu.
Pod tym ciśnieniem czysty ołowiany pocisk jest i tak jak 'kit', więc nie widzę, jak jego kształt miałby w jakikolwiek sposób znaczenie, jeśli chodzi o oferowanie chwilowej przeszkody lub pauzy lub opóźnienia podczas deformacji lub zwężania się w stożku przejściowym lub w nim, aby nastąpił jakikolwiek znaczący wzrost ciśnienia za nim.
Faza byłaby i tak bardzo krótka, a przy ładunku 40 lub 50 lub 60 ziaren, wątpię, czy cały ładunek zostałby jeszcze zużyty, podczas gdy pocisk spotyka się ze stożkiem przejściowym, więc ciśnienie 'wtedy' w tym momencie fazy stożka przejściowego byłoby znacznie mniejsze niż byłoby, gdyby pocisk był dalej lub nawet w większości w dół lufy... jeśli chodzi o moją własną wyobraźnię lub 'model mentalny'.
> Przepraszam tych z was, którzy przedstawili fakty - wiecie, kim jesteście. Jestem pewien tylko tego, jak obchodzę się z żelazem i stalą, robiąc mnóstwo sprężyn i innych części w mojej poważnej pracy nad bronią od lat 50. W mojej pracy nad renowacjami sprzed 1800 roku naprawiłem wiele uszkodzeń sprężyn przez spawanie - co zwykle jest uważane za NO-NO.
Cóż, istnieje wiele różnych rodzajów 'spawów'...
Spawane kowalsko, następnie wyżarzane, następnie hartowane, następnie odpuszczane, powinno być w porządku.
Spawane gazowo lub łukowo, jeśli używasz 'pręta' o kompatybilnym składzie... lub jeszcze lepiej, jeśli w ogóle nie używasz 'pręta', a jedynie spawasz końce gładko, w silnej atmosferze redukcyjnej lub warunkach wykluczających tlen, następnie wyżarzane, następnie hartowane, następnie odpuszczane... powinno być w porządku, lub wystarczająco dobre, lub w zależności od tego, jaki to rodzaj sprężyny i jaka jest jej rola i ile ma być używana, w każdym razie.
Długi ja!
Ale tak fajny temat, mam nadzieję, że nikt nie ma nic przeciwko...